Oszczędzanie nie jest czynnością ani łatwą ani przyjemną.
Wymaga bowiem ogromnego zaangażowania, samodyscypliny i cierpliwości. Z resztą
wiesz o tym bardzo dobrze, bo sam wiele razy próbowałeś regularnie odkładać
swoje ciężko zarobione pieniądze, ponosząc, niestety, za każdym razem klęskę.
Źródłem twoich porażek mógł być brak wiedzy o metodach i
sposobach, których stosowanie może w znaczny sposób polepszyć i przyspieszyć
gromadzenie oszczędności.
Dziś, więc będę chciał zaprezentować Tobie właśnie jedną z nich.
Będzie to najprostsza i najstarsza, ale uwierz
mi, mająca ogromną moc zasada, czyli: Najpierw
płać sobie.
O zasadzie „Najpierw płać sobie” dowiedziałem się chyba
pierwszy raz z książki Roberta Kiyosaki „Biedny ojciec, bogaty ojciec”, ale tą
złotą myśl można znaleźć w niemalże każdej publikacji którejś z „mądrych głów”
i każdym finansowym poradniku. Jest to, bowiem absolutnie fundamentalna wiedza,
którą powinna znać każda osobą chcąca przejąć kontrolę nad swoimi finansami i
pragnąca nauczyć się oszczędzania.
Na czym polega
opisywana reguła:
Proszę, zastanów się teraz, który z comiesięcznie płaconych przez Ciebie rachunków regulujesz jako pierwszy i uważasz za absolutnie najważniejszy.
Proszę, zastanów się teraz, który z comiesięcznie płaconych przez Ciebie rachunków regulujesz jako pierwszy i uważasz za absolutnie najważniejszy.
Większość z nas zazwyczaj odpowiada : „Czynsz i Kredyt, ponieważ muszę gdzieś mieszkać!”
Nie jest to zła
odpowiedz. W rzeczy samej, uregulowanie tych dwóch rachunków znacznie poprawia nasz
komfort psychiczny. Jednak najlepiej jest
wtedy, kiedy pierwszym rachunkiem jaki
płacimy jest ten, który sami sobie wystawiliśmy.
W myśl zasady „Najpierw płać sobie” powinniśmy w pierwszej
kolejności odłożyć część pieniędzy dla siebie, a następnie pomyśleć o reszcie
zobowiązań i rachunków.
Jest jeszcze tylko jedna ważna rzecz, którą należy wyjaśnić,
mianowicie: płacenie sobie nie oznacza wydawania pieniędzy na swoje zachcianki.
Płacenie sobie jest równoznaczne z odkładaniem określonej, stałej kwoty i gromadzeniem
kapitału.
Jak to dokładnie
działa?
Przeciętny człowiek przeważnie myśli w następujący sposób:
„Najpierw zapłacę wszystkie rachunki, potem kupię jedzenie, następnie coś dla
siebie, a jak mi coś zostanie to resztę odłożę sobie na konto”. Tylko, że
dobrze wiemy jak wygląda praktyka. Pieniądze rozchodzą nam się przez palce i na
koniec miesiąca prawie nigdy nie zostają nam żadne oszczędności.
I w tym momencie z pomocą przychodzi nam zasada „najpierw
płać sobie”, której głównym zadaniem jest zamienienie kolejności przepływu naszych
pieniędzy. Zamiast modelu zobowiązania->przyjemności->oszczędności
opisywana reguła proponuje nam system, w którym najpierw myślimy o oszczędnościach, następnie o zobowiązaniach, a dopiero na końcu są
jakiekolwiek przyjemności.
Dzięki temu istnieje duże prawdopodobieństwo, że odkładane
przez nas pieniądze rzeczywiście zostaną w naszym „portfelu” i nasz kapitał
zacznie rosnąć.
„To się nie uda! Ja
za mało zarabiam.”
Czytając ten tekst pewnie myślisz sobie, że w twoim
przypadku ten „patent” się nie sprawdzi, jak masz bowiem odłożyć coś dla siebie
skoro pieniędzy ledwo wystarcza od wypłaty do wypłaty.
Jeśli rzeczywiście twoja sytuacja finansowa jest w bardzo
kiepskim stanie, zarabiasz „najniższą krajową” i ledwo wiążesz koniec z końcem-
niestety, w takim przypadku nie będzie lekko, ale sprawa nie jest przegrana. To
naprawdę może się udać! Będziesz musiał się tylko trochę bardziej wysilić.
Na początku miesiąca odłożyłeś kilka drobniaków i teraz
właśnie zaczyna ci ich brakować. Broń Boże, nie ruszaj ich! Wykombinuj teraz
skąd wziąć brakującą Ci kwotę. Dorób wykonując jakąś fuchę, ogranicz wydatki w
którejś z kategorii budżetu itp. Zrób wszystko, aby nie musieć ruszać odłożonej
na początku kwoty. Wiem, że nie będzie
łatwo, ale kombinuj! Wierzę, że Ci się uda.
Na całe szczęście, większość z nas ma dość spory potencjał
do gromadzenia oszczędności, tylko sobie tego nie uświadamia. Z reguły
wystarczy ograniczyć wydatki na przyjemności i wprowadzić w życie kilka nawyków
na oszczędniejsze zakupy, by domowy budżet mógł się spokojnie dopiąć i aby
można było normalnie funkcjonować, nie odczuwając braku kilku złotych w
portfelu.
Po prostu człowiek z
czasem uczy się żyć z budżetem pomniejszonym o kilka złotych i przyzwyczaja się
do tego, że ma do dyspozycji troszkę mniej pieniędzy niż zwykle posiadał.
Uwierzcie mi, po wprowadzeniu w życie metody „najpierw płać
sobie”, większość z Was nawet nie zauważy braku „kilku drobniaków”. Zaś po
kilku miesiącach będziecie bardzo mile zaskoczeni tym, że na waszym koncie
bankowym zgromadziła się całkiem ładna sumka.
Jak najlepiej
zorganizować „płacenie sobie”
Nie wiesz jak się zabrać do „płacenia sobie”? To proste- zaraz
po tym jak otrzymasz wypłatę, ustaloną część pieniędzy wypłać z bankomatu i
schowaj do koperty lub przelej na inne konto bankowe. Czynność tą powtarzaj co
miesiąc do momentu, gdy uzbierasz pierwszy milion :)
Zwłaszcza na początku oszczędzania lub w tzw. „gorsze
miesiące” istnieje ogromna pokusa, aby skorzystać z odłożonych już pieniędzy. Ażeby przechytrzyć i oszukać swoją psychikę,
by nie dać się pokonać tej słabości można posłużyć się prostą sztuczką,
mianowicie: utrudnij sobie dostęp do
swoich oszczędności i naucz się traktować je tak jakby ich w ogóle nie było.
Nie ważne czy ustaloną część wypłacimy z bankomatu i
schowamy do skarpetki, czy przelejemy je na inne konto. Ważne, aby nie były one
dostępne od ręki, abyśmy nie mogli wydać ich na pokrycie bieżących wydatków.
Najlepiej sprawdzają się w tym przypadku subkonta, czy też konta oszczędnościowe połączone z naszym tradycyjnym rachunkiem
bankowym. Można bowiem ustawić sobie zlecenie
przelewu, które automatycznie, po wpłynięciu na nasze konto wypłaty będzie
niejako zabierało nam określoną część pieniędzy i odkładało je na części oszczędnościowej.
Ja osobiście korzystam właśnie z takiego rozwiązania. W
dniu, w którym dostaję wypłatę i pieniądze pojawiają się na moim koncie część z
nich od razu przewalutowywuję i przelewam na konto oszczędnościowe. W ten
sposób ograniczam swój dostęp do tych pieniędzy, co z kolei pozwala mi na
oszczędzenie dużej części z nich.
Subkonta czy też konta oszczędnościowe będące częścią
tradycyjnego rachunku rozliczeniowego spełniają swoje zadanie znakomicie,
ponieważ do przelanych tam pieniędzy mamy dostęp teoretycznie w każdej chwili
tj., jeśli wydarzy się coś nieprzewidzianego lub w naszym budżecie pojawi się
dziura i zabraknie nam pieniędzy na codzienne wydatki, zawsze można te środki
przelać z powrotem i swobodnie z nich korzystać. Z drugiej jednak strony pieniędzmi na
subkontach nie można płacić w sklepie, czy też wypłacać ich z bankomatu itp.,
dzięki czemu są one przed nami niejako chronione.
Bardzo często jest również tak, że co rusz wykonywane
przelewy z subkonta czy konta oszczędnościowego narażą nas na straty, ponieważ darmowa jest tylko ich pewna ilość w
miesiącu (w moim banku chyba są to 2 darmowe przelewy miesięcznie). W związku,
z czym nie kalkuluje nam się co chwile wypłacać tych pieniędzy w celu pokrycia
codziennej konsumpcji. Po prostu więcej byśmy na tym tracili niż zyskiwali.
Dzięki temu otrzymujemy kolejny bodziec do tego, aby odłożone pieniądze
zostawić w spokoju i pozwolić im się gromadzić i rosnąć, rosnąć i rosnąć :)
Podsumowanie
Jak widzicie, jest to bardzo prostu sposób na to, aby pomóc
sobie w oszczędzaniu, a co najważniejsze sposób ogromnie skuteczny,
automatyczny i niemalże nie zauważalny oraz nienadwyrężający domowego budżetu.
Jestem święcie przekonany, że większość z Was już po kilku
miesiącach „płacenia sobie” zauważy, że wydawanie np. 90% przychodów jest tak
samo łatwe jak wydawanie 100%. Istnieje przy tym tylko jedna, ale ogromna
różnica: w pierwszym przypadku, w sposób automatyczny i niezauważalny odkładają nam się oszczędności!
Należy również pamiętać, aby co jakiś czas kapitalizować
ustaloną kwotę względem przychodów lub względem naszych rosnących umiejętności
w oszczędzaniu. Oznacza to tyle, że jeśli zauważymy, że moglibyśmy śmiało
odkładać więcej to ustalmy nową, większą kwotę, pozmieniajmy zlecenia stałe w
banku i odkładajmy więcej pieniędzy.
Jeśli więc wielokrotnie próbowałeś odłożyć trochę kasy, ale
za każdym razem ponosiłeś klęskę- wypróbuj proszę opisaną wyżej metodę. Mam
nadzieję, że dzięki niej uda Ci się w końcu uzbierać kilka stówek oszczędności.
PS: Jest
sierpień, mamy lato, pora więc chyba na krótkie wakacje- wakacje od blogowania.
W związku z tym w sierpniu, na moim blogu pojawi się tylko jeden wpis. Mam za
to ogromną nadzieję, że powyższy artykuł będzie dla Was pomocny i dzięki
opisanym w nim sposobie na oszczędności odłożycie kilka złotówek.
Mam nadzieję również, że powyższy wpis pomimo luźnego,
wakacyjnego klimatu nie umknie waszej uwadze i będziecie go lajkować i
udostępniać :)
---
---
Podobało się? Jeśli tak to nie zapomnij podzielić się powyższym artykułem ze znajomymi klikając w ikonki z lewej strony.
Będzie mi niezmiernie miło jeśli weźmiesz też udział w dyskusji i zostawisz po sobie komentarz :)
Zapraszam Cię również na mojego Facebooka- tutaj
Pozdrawiam/Wojtek
Ja zawsze przepadam w sklepach, bo wydaje mis ie, zę na koncie mam więcej niż faktycznie mam. Od dwóch miesięcy mam konto getin up, dostałam kartę z wyświetlanym sanem konta więc wymówki się skończyły i mam nadzieję ze tak zostanie.
OdpowiedzUsuńŚwietne rozwiązanie z tą kartą. Widząc jak znikają twoje ciężko zarobione pieniądze w głowie zapala się czerwona lampka ostrzegawcza. Cieszę się, że w Twoim przypadku to rozwiązanie się sprawdza, dzięki czemu nie "zerujesz" konta :)
UsuńMasz u mnie linka:) Bardzo pomocne wpisy.
OdpowiedzUsuńPiękne dzięki. Super, cieszę się, że ktoś mnie zauważył i docenił :)
UsuńJa również mogę potwierdzić słuszność tej metody bo doszłam do tego przez wiele lat zarządzania domowym budżetem.Kiedyś pierwsze były opłaty potem na tzw. życie no i ewentualnie udało się zaoszczędzić coś dla siebie.To pozwoliło mi zauważyć jaka kwota pozostaje dla mnie.Teraz najpierw po wypłacie spokojnie odkładam 400zł a, gdy nie ma opłaty za prąd dokładam jeszcze 200zł.Gdy ewentualnie zabraknie pożyczam od siebie po czym oddaję w z następnej wypłaty. Mam cel i motywację na który oszczędzam i nie jest to trudne. Myślę że to dobra i sprawdzona metoda. Polecam . Lućka
OdpowiedzUsuńMetoda jest naprawdę prosta i nie wymagająca od Nas prawie żadnego wysiłku i zaangażowania jednak mało kto ją stosuje. Tym nie mniej cieszę się, że Ty wpadłaś na to sama i w 100% potwierdzasz skuteczność tego sposobu na oszczędności. Cieszę się, że masz wyznaczony cel, na który zbierasz pieniądze. Wszytsko bowiem jest kwestią motywacji. Widząc, że "masz łeb na karku" wierzę, że uda Ci się go osiągnąć! :)
UsuńOdkładanie nawet drobnych sum to zawsze szansa na własne oszczędności. Jak odkładamy sami to też w pełnym forma gratyfikacji. Może zwiększać to u nas satysfakcję z własnych pieniędzy. Wystarczy troszeczkę dyscypliny i samozaparcia :). Najlepiej najpierw coś odłożyć a potem płacić rachunki :D
OdpowiedzUsuńMasz rację, wystarczy troszeczkę dyscypliny i samozaparcia i można zacząć się cieszyć z odłożonych kilku złotych na koncie. Wiadomo, że w ten sposób nie staniemy się z dnia na dzień milionerami, ale może uda nam się uzbierać pieniążki na tzw czarną godzinę.
UsuńI masz rację w jeszcze jednej kwestii: zobaczenie na swoim koncie oszczędności potrafi poprawić nasz humor :). Wiedząc, że potrafimy oszczędzać i że mamy mały zapas czujemy się spokojniej i potrafimy bardziej cieszyc się życiem.
Warto wdrażać takie elementy oszczędzania w życie, gdyż dzięki temu jesteśmy w stanie budować naszą stabilizację finansową, a co za tym idzie, jesteśmy w stanie pozwolić sobie na zdecydowanie więcej.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Bartłomiej z Confrontera, http://confronter.pl
Zdecydowanie warto wdrożyć taki element zwłaszcza, że jest to bardzo prosty sposób, który możemy łatwo zautomatyzować i mieć wiecej czasu na ważniejsze rzeczy i sprawy.
UsuńBo naszym problemem jest to, że jak mamy więcej pieniędzy to więcej wydajemy, a to nie tak powinno być wydatki powinny być takie same, a resztę albo inwestujemy albo odkładamy :)
OdpowiedzUsuńZgadzam się z Tobą w 100%. Mamy już taką dziwną przypadłość, że wraz ze wzrostem dochodów od razu, automatycznie podnoszą się nasze wydatki. Zamiast pozostać na tym samym poziomie i odkładać część ekstra pieniędzy, wydajemy więcej i więcej. To jest nasz błąd.
UsuńJak mamy więcej pieniędzy, to dlaczego nie wydawać więcej? Racjonalnie i z rozsądkiem podchodzimy, zarówno do wzrostu dochodów, jak i do samego oszczędzania. Należy tylko nie zapominać o zwiększeniu odkładanej kwoty pieniędzy. W każdym bądź razie, ja tak robię. Jeżeli zarobki zwiększyły się o 200 zł miesięcznie netto, to 100 zł "wrzucam" do koszyka "oszczędności".
UsuńWydaje mi się, że to zjawisko nazywa się inflacja stylu życia.
UsuńJa mam ustawione na koncie zlecenie stałe zaraz po otrzymaniu głównego wynagrodzenia. Dzięki temu niemal z automatu idzie co miesiąc przelew na konto oszczędnościowe. Warto oczywiście znaleźć sobie taką ofertę konta, które będzie posiadało najbardziej korzystne oprocentowanie.
OdpowiedzUsuńMam dokłądnie tak samo, wole na samym początku po wypłacie spłacić wszystkie swoje zobowiązania aby być na czysto a następnie dopiero reszte pieniędzy rozdysponowuje na całą resztę miesiąca.
UsuńOszczędzanie wymaga dużej dyscypliny finansowej, której mi zawsze brakuje.
OdpowiedzUsuńChciałbym żeby oszczędzania uczyli w szkołach :D W sensie metod
OdpowiedzUsuń